środa, 31 lipca 2013

129. obiecanki


Ostatnio obiecałam, że następny post będzie kaligraficzny. W pracy, którą dziś pokazuję samej kaligrafii nie ma za dużo, bo napis jest jeden i to krótki. Na zajęciach ze SKRYBUSA razem z całą grupą robiliśmy wspólny projekt - Ewangeliarz na Boże Narodzenie. Chcę Wam pokazać fragment tegoż a dokładniej kartę, którą przygotowałam. Ku mojemu przerażeniu dostałam do zrobienia jedną ze stron tytułowych, a co się z tym wiąże zostałam zmuszona do namalowania miniatury. Muszę przyznać, że dla mnie malowanie to zawsze była trauma i nie jestem dobra w te klocki. Nie miałam wyboru, bo w dniu, w którym dzielono zadaniami spóźniłam się na zajęcia i do zrobienia zostały tylko karty z miniaturami. No, ale jak to mówią - kto późno przychodzi... 
Parę słów o tym jak takie coś powstaje. Musimy wiedzieć, co trzeba umieścić na stronie i jak to ma wyglądać. Na szczęście nie musiałam sama wymyślać miniatury, która miała być na stronie zamieszczona - bo to by było ponad moje siły i umiejętności. Dostałam wydruk obrazka, który miałam umieścić na stronie. Jak już wiemy, co ma być na karcie to zabieramy się do jej projektowania. Trzeba na brudno rozrysować rozmieszczenie inicjałów, miniatur i tekstu. Napis kilkakrotnie przepisać na różne sposoby, żeby było wiadomo jak to może wyglądać (tu do napisania nie było za wiele). Początkowo chciałam zrobić napis w jednej linii z jednym inicjałem, ale stwierdziłam, że to jakoś głupio wygląda. Zmieniłam koncepcję i od razu mi się spodobało. Jak już wiedziałam, co gdzie ma być na stronie to zabrałam się za projektowanie inicjałów - no i to jest jedno z tych miejsc, które teraz bym chętnie poprawiła. Pierwotnie miały one wyglądać inaczej, ale podczas złocenia wyszło, że wzór wyszedł dosyć skomplikowane i musiałam go uprościć. Jak mamy zaprojektowane inicjały to trzeba wszystko naszkicować na czysto na karcie. Następny etap to nakładanie złota (w moim wypadku było to nakładanie szlakmetalu). Po tym zaczynamy nakładanie kolorów, to trochę jak zabawa z kolorowankami w przedszkolu. Aczkolwiek dobór kolorów jest nieco bardziej skomplikowany niż wybór odpowiedniej kredki. Malowałam tuszami  KOH I NOOR takimi jak na zdjęciu. No i żeby dobrać odpowiedni odcień to trzeba mieszać kolory.

Jak nałożymy kolory to do końca pracy już niedaleko. Zostaje nam do zrobienia jedna rzecz - malowanie konturów. Na cały obraz, na wszystkie szczególiki nakładamy czarny, cienki kontur. Trzeba bardzo uważać, bo jednym niepewnym ruchem, możemy sobie zepsuć to co przez wiele godzin powstawało. Praca w moim wykonaniu wygląda tak.
W kilku miejscach widać marszczenia na papierze - tak to jest jak ktoś ma wrazidlatego kota. Na szczęście mój strącił czysty pędzel, jednak był on mokry i chlapnął mi na kartkę wodą. A wyszłam tylko na chwilę do toalety. 

 napis

miniatura
Stresa miałam przy tym malowaniu i wiem, że jest sporo miejsc do poprawy, ale kartka już poszła więc nic więcej nie zrobię. Spodobało mi się złocenie. Chociaż jak pozłociłam to paca wyglądała nieciekawie, ale jak została domalowana reszta obrazka to całość nabrało wyrazu. Szkoda, że nie zrobiłam zdjęcia bezpośrednio po złoceniu. Może następnym razem, jak znowu coś będę robiła to pokażę poszczególne etapy pracy. Jeszcze jedna rzecz - strasznie trudno się fotografuje taką pracę ze złoceniami. Złoto jest położone jako tło w miniaturze i w inicjałach. Na miniaturze poza tłem jest złoto jeszcze w kilku miejscach co jednak słabo widać. Za to w inicjałach w ogóle nie widać, że to złoto jest. Koleżanka, która zbiera Ewangeliarz w całość będzie go jeszcze dokładnie fotografowała - może jej się uda uzyskać ciekawsze zdjęcia. Księga ma być oprawiona w skórę. Jak dostanę pełną  fotograficzną dokumentację to Wam pokażę.
Na dziś tyle - dziękuję za wszystkie komentarze i zapraszam do dalszego komentowania.

CZYTAJ DALEJ
poniedziałek, 22 lipca 2013

128. marzenia te duże i te maleńkie...

Dziś mam do pokazania jedną małą "prackę". Nie tak dawno uczestniczyłam w wymiance ATCiakowej na moim pergaminowym forum. Tematem wymiany były marzenia. Oj działo się na forum... Lubię takie wyzwania, bo możemy dzięki takim tematom lepiej się poznać. Jedne były zabawne - takie z przymrożeniem, oka inne poważne. Najróżniejsze marzenia były: kuferki z pieniędzmi, drzewka z książkami, podróże, wymarzone domki, ktoś marzył o świętym spokoju, oj dużo fajnych pomysłów! ATCiak który ja dostałam od Alinki był z marzeniem o spokojnej emeryturze. Moje marzenie było z tych poważnych. Początkowo chciałam narysować mały domek z ogródkiem, który również mi się marzy, ale moim największym marzeniem jest zostać mamą... czy się kiedyś spełni... Co się okazało, nie byłam odosobniona z takim marzeniem. Na tę okoliczność "wysmarowałam" takiego ATCiaka.
Ale, ale ja tu widzę, straszną obsówę!! Nie pokazałam Wam jeszcze ATCiaka (spolszczona wersja MALEŃCIAK), którego robiłam jakoś na początku roku. Wtedy tematem była filiżanka. Proszę bardzo - zapraszam na filiżankę kawy. W jej zaparzenie włożyłam całe swoje serce! :)
No i nadal mi wychodzi, że to nie koniec MALEŃCIAKOWYCH zaległości. Przecież szycia to też jeszcze nie pokazałam. Jak ja takie numery teraz robię to co to będzie na starość? Do ATCiaka z szyciem podeszłam na swój sposób. Czyli wykorzystałam to co od jakiś dwóch lat mnie fascynuje - kaligrafia. Napisałam kawałek wierszyka. Jednak muszę Wam powiedzieć, że pisanie na kalce do łatwych nie należy. Żeby się dało na niej pisać, to trzeba kalkę delikatnie przetrzeć spirytusem lub zmywaczem do paznokci, bo inaczej piórko się ślizga i wychodzi masakra.Dość gadania - pokazać trzeba.
No to myślę, że teraz już wyszłam na prostą z ATCiakami. Na koniec zdjęcie mojego kochanego asystenta. Ostatnio pomagał mi przy kaligrafii i tworzeniu miniatury. Wchodził mi pod pulpit do pisanie i nagle z jednej strony pulpitu wystawała mi łapka, z drugiej ogonek, albo kawałek uszka - czasem cały łepek. Wiercił się okropnie, więc go musiałam gonić, żeby mi pulpitem nie trząsł. Szkoda, że mu nie cyknęłam fotki, ale jeszcze nic straconego. Dziękuję, za wszystkie komentarze :-* Następnym razem będzie trochę więcej o kaligrafii i miniaturach.
CZYTAJ DALEJ
środa, 17 lipca 2013

127. kochamy wciąż za mało i stale za późno...

Na początek pokażę to co zrobiłam, a potem wytłumaczę się z takiego a nie innego tytułu. Kolega poprosił mnie o zrobienie zegara dla swojej teściowej. Miał być z czarnej płyty gramofonowej i obowiązkowo z kotkami, bo teściowa lubi koty. Oboje z kolegą przeszukiwaliśmy internet by znaleźć zdjęcie, które pasowało by do zegara. No a potem to już była moja działka. Trochę się bałam jak zachowa się wydruk w połączeniu z klejem, ale dało radę. Na początek pokażę Wam zegar z którego został wzięty mechanizm, wskazówki i wycięłam cyferki.
Po mojej ingerencji zegar wygląda tak
Jeśli chodzi o rękodzieło to na dziś tyle.

 A czemu tytuł u mnie dziś taki a nie inny? Równie dobrze mogłabym się posłużyć cytatem "czas ucieka wieczność czeka" - pasuje równie dobrze jak werset z wiersza Ks. Twardowskiego, który przytoczyłam. Każdego z nas czeka kiedyś przejście na drugą stronę - na stronę wieczności. Jedni szybciej tam podążą, inni dłużej będą musieli chodzić po ziemi zanim ujrzą Pana, ale jest to nieuniknione. Każda śmierć jest ogromnym bólem dla tych, co zostają po tej stronie. Jeśli ktoś odchodzi w wyniku choroby, czy ze starości, czy nawet ginie w wypadku samochodowym to wiemy, że tak bywa. Takie rzeczy się zdarzają, buntujemy się, ale godzimy się z tym. Jednak jeśli ktoś traci życie w wyniku morderstwa, to z taką śmiercią o wiele trudniej się pogodzić. Jakiś czas temu pisałam o mojej koleżance Gosi, która została zamordowana. Wiadomo już, że mordercą był jej własny mąż. Na początku myślano, że zaginęła (22 maja) po tygodniu już było wiadomo, że nie żyje (ktoś wyłowił walizkę z częścią jej zwłok). Dziś był jej pogrzeb. Nie mieści mi się to w głowie, nie potrafię zrozumieć - jak mąż, który ma być dla żony oparciem robi coś takiego... Czemu jeden człowiek odbiera życie drugiemu? i to w taki sposób... Żaden pogrzeb na którym byłam wcześniej nie wywarł na mnie tak przygnębiającego wrażenia jak ten dzisiejszy, nie mogę się tego przygnębienia pozbyć. Nie mogę sobie dziś znaleźć miejsca w domu. Czasem słyszy się o takich rzeczach w mediach, że gdzieś, ktoś, komuś wyrządził taką krzywdę. Dopiero jak taka tragedia dotyka kogoś znajomego to człowiek przekonuje się o tym, jaki to jest ogrom bólu i cierpienia. Zabrał życie osobie, którą pamiętam jako wulkan energii, pomysłów i pędu do działania. Ona miała tyko 32 lata i mogła jeszcze przeżyć wiele pięknych chwil... 
Bardzo współczuję rodzicom Gosi i bratu - dla mnie to niewyobrażalna tragedia. 

Panie przyjmij Gosię do swego Królestwa i utul tych, którzy po niej płaczą.

CZYTAJ DALEJ
piątek, 12 lipca 2013

126. Ślub i inne okoliczności

Dostałam ostatnio od koleżanki zlecenia na kartkę ślubną. Muszę przyznać, że zlecenie było ciekawe - koleżanka sama wybrała zdjęcia i powiedziała, zrób z tego kartkę na ślub kształtem przypominającą tą.
No dobra zobaczymy co uda mi się wyczarować. Kartka w tonacji kremowo-sepjowej. Niby wiedziałam co i jak, ale dosyć długą chwilę chodziłam na około tematu. W końcu w ubiegłym tygodniu będąc na L4 zabrałam się za robotę. Na początek obrobiłam zdjęcia, zmieniłam im trochę kolorystykę i wydrukowałam. Potem zaczęłam dobierać papiery i wykrojniki. Później jeszcze dziurkacz poszedł w ruch. Zakochałam się w moim nowym wykrojniku i z lubością go wykorzystuję.  No to lećmy od początku. Pudełeczko powstało na samym końcu i jako, że kartka jest dosyć bogata, więc tu już tylko prościutkie dekoracje - rameczki wykrojnikowe, obrączki i kokardka z ćwiekiem.
W pudełeczku kryje się taka oto karteczka. Zdjęcie wycięte trymerem z ząbkami - żeby wyglądało jak ze starej epoki, ozdobione delikatnym ażurowym wykrojnikiem. Prawda, że ładny. To mój pierwszy tej firmy i jestem bardzo zadowolona z niego. Mimo iż przęsełka są drobniutkie to nie ma problemu z wyciąganiem papieru po wycięciu. Dodałam jeszcze na pierwszą stronę ażurową taśmę wyciętą dziurkaczem i małego taga z napisem.
Zajrzyjmy do środeczka. Zdecydowanie nie ma tu miejsca na okolicznościowe życzenia. Chociaż właściwie to opisy pod obrazkami można by wziąć za takie - bardzo mądre z resztą.
Małe zbliżenie na obrazki.
I jeszcze rzut oka na ostatnią stronę. No i tu mamy kieszonkę na życzenia. Tą kremową kartkę się wyciąga i na niej można napisać dowolne życzenia
Na koniec jeszcze ogląd na całość.
Teraz inna kartka na zamówienie. Koleżanka poprosiła mnie o kartkę z podziękowaniem dla pani profesor za opiekę nad mamą. Życzeniem zamawiającej było by na kartce umieścić zdjęcie pani doktor. Karteczka wygląda tak.
Po rozłożeniu kartka wygląda tak.
Kartkę włożyłam do pudełeczka i tu znowu w roli głównej mój nowy wykrojniczek.
dodałam tylko małego motylka
Ostatnia z dzisiaj prezentowanych pracy. Tu to się nakombinowałam mocno. Pierwszy raz robiłam kartkę do gotowego pudełka. Choć właściwie to pudełko nie było takie całkiem gotowe. Może jednak od początku. Byłam w kwietniu z mamą na giełdzie minerałów w katowickim Spodku. Mama kupiła swojej koleżance na urodziny (które to są w połowie lipca) wisior z krzemienia pasiastego. Później jeszcze dokupiła "komplet" kamieni do zrobienia kolczyków. Zrobiłam kolczyki i mama poprosiła o dorobienie pudełka oraz kartki - może być w czerwonym kolorze, bo ona lubi czerwony. Taka jest pierwsza część opowiadania. Jakiś czas temu koleżanka robiła porządki i chętnie pozbyła się różnych pudełek, które ja przygarnęłam z otwartymi ramionami. Miałam różne pudełka, ale żadne nie było czerwone. Ale przecież to nie problem, bo zawsze można przemalować. Na początku pudełko wyglądało mniej więcej tak (niestety dekielka nie zdążyłam fotnąć, bo o zdjęciach pomyślałam, jak już było częściowo pomalowane).
Tu widać już efekt połowicznej pracy. 
No i pomalowane pudełko sobie schnie. W tle widać mój twórczy bałagan podczas pracy. Przypuszczam, że to pudełko było opakowaniem jakiegoś portfela. Na wieczku pudełka mimo malowania widać napis "VIP COLLECTION". Jednak tym zajmiemy się później.
Następnym krokiem było zrobienie do środka wkładki, na której można umieścić wisior i kolczyki. Ten etap akurat była banalnie prosty. Przy okazji Pokazania wnętrza można zobaczyć wisior i kolczyki. Kolczyki nie są jakieś wymyślne, ale tak miało być (proste z zapinanymi normalnymi uszkami). Wisior, jak już wcześniej wspomniałam, nie jest moim dziełem. 

Skoro mamy prawie gotowe pudełko to może zrobimy kartkę. Kartka dosyć mała wyszła, ale miała się zmieścić do pudełka. Pozostałam w czerwonej kolorystyce - złamałam ją tylko kremowymi dodatkami. Wszystko ozdobiłam czerwonymi błyskotkami.
i tu na tle pudełka
Skoro środek mamy już załatwiony to musimy się wreszcie zająć wieczkiem. Dokleiłam wykrojnikowy brzeg na około wieczka. Na górę w tym samym kolorze motyw z wykrojnika i kilka takich samych błyskotek jak na kartce oraz trzy różyczki na listkach strukturalnych. A wygląda to tak.
Do tego srebrny zawijasek z kalkomanii i całość gotowa. Można już iść na urodziny do koleżanki.

Dziękuję za Wasze odwiedziny i komentarze. Zapraszam ponownie.



 
CZYTAJ DALEJ
poniedziałek, 8 lipca 2013

125. urodziny, urodziny...

Nie wiem jak u Was, ale u mnie czerwiec obfituje w urodziny. W rodzinie tylko dwie sztuki (mama i ja), ale w pracy... Nie wszystkie osoby obchodzą w pracy urodziny, ale i tak ty co obchodzą jest sporo. 
Zacznijmy od jedynej koleżanki w tym gronie. Dla Wandzi powstała kartka prosta, ale wydaje mi się, że elegancka - taki był zamiar podczas tworzenia. Muszę powiedzieć, że efekt końcowy bardzo mi się podobał - mimo, że dodatki są różowe (takie moje zboczenie).
Dla kolegi kierownika nie zrobiłam kartki. Bartek w tym roku skończył 44 lata. Jakoś tak nie mogłam nic wymyślić dla Niego na tą okoliczność. Jedyne co mi cały czas chodziło po głowie to cytat z "Dziadów" Adama Mickiewicza - "a imię jego czterdzieści i cztery...". Wręcz nie mogłam się od tego uwolnić. Siadałam do robienia kartki i nic - zupełna pusta i tylko ten cytat. Podzieliłam się tym problemem z moją koleżanką z pacy i ona zażartowała - no to zrób jakiegoś dziada do tego cytatu. W tym momencie coś mnie tchnęło. A może by tak zrobić plakat. No i powstał plakat "Dziadów" Adama Mickiewicza,  gdzie w roli głównej występuje solenizant, data premiery to data jego urodzin, reżyserem jest nasz naczelnik, a w pozostałych rolach są wszyscy składający życzenia. Znalazłam grafikę do tego i poprosiłam koleżankę, która pracuje jako grafik, żeby mi przygotowała z tego plakat. Później wydrukowałam to na formacie A3 i wszyscy złożyli autografy. Niektórzy mój wymysł kwitowali stwierdzeniem - dobrze, że premie za drugi kwartał już podzielił, bo nie wiadomo czy byś się nie pożegnała, a do następnej premii może zapomni. Okazało się, że nie ma obaw - bo obdarowany był zachwycony.

Następny w kolejce był kolega Rafał. W prezencie dostał koszulkę z KOŁEM i opisem tego co we kole jest (koło to znaczy rower w gwarze śląskiej). No to dorobiłam kartkę tematycznie. Tu znowu wykorzystałam jako tło  ścinki pasków. Spodobały mi się te przeplatanki - będzie więcej.
Następna kartka trafiła do kolejnego Bartka, który obchodzi urodziny dzień wcześniej niż ja. Kolega lubi klimaty fantasy i na urodziny dostał od nas książkę mieszczącą się w tej tematyce i kubek z motywem "Gry o tron". Wzięłam motyw z kubka, dodałam swoje trzy grosze i wyszło coś takiego. Oj muszę sobie uzupełnić zapasy kory brzozowej, bo już mi się kończy...
Na koniec jeszcze kartka urodzinowa, którą zrobiłam dla mojej mamy. Mamusia dostała w prezencie fotele ogrodowe (bo chciała), więc wykorzystałam ten motyw na kartce. No i nowe wykrojniki zaprezentowałam. Podobają mi się szalenie - kilka motywów do ewentualnych kartek już mam gotowych - tylko kartek jeszcze do nich nie dorobiłam. Na dzień dobry kartka dla mamy.
Na dziś tyle i to będzie koniec zaległości czerwcowych. Dziękuję, za wszystkie komentarze i zapraszam do kolejnych wizyt.
CZYTAJ DALEJ
środa, 3 lipca 2013

124. Kartki, kartki, kartki...

Różne okazje, różne kolory i różne prace... to po kolei.
Zaległa kartka z maja jeszcze - zrobiłam ją dla mojej kochanej Mamy. Do zrobienia tła wykorzystałam ścinki papierów, które zostały mi przy tworzeniu różnych prac - zawsze mi szkoda tego wszystkiego wyrzucić. Chyba powstanie jeszcze kilka kartek z podobnym tłem, bo ścinków mam całą masę!
serduszko
i różyczki
Oczywiście napis w serduszku robiony ręcznie. 

Koleżanka z pracy poprosiła mnie o zrobienie kartki z konkretnymi obrazkami i konkretnym napisem. Kartka dla małżonka koleżanki. Zastanawiałam się długo - jak trzy różne, nie związane ze sobą obrazki umieścić na jednej kartce. Z pomocą przyszła Magda, która podsunęła mi kursik na zrobienie ciekawej kartki. Dzięki Madziu - na Ciebie zawsze mogę liczyć! Jak robię coś nowego (nie wymyślonego przeze mnie), to długo "wokół tego chodzę" zanim się zabiorę do pracy. Tak było też tym razem. Jednak jak już zaczęłam, to poszło prawie piorunem. Muszę przyznać, że bardzo mi się ta forma kartki podoba. Pewnie jeszcze kiedyś podobną popełnię. 
Jak pociągniemy z boku za kartonik z guziczkiem, to będą się otwierać kolejne obrazeczki - zaraz pokażę jakie. Na tych obrazeczkach pokazane są marzenia do spełnienia (piesek, awans i "zabawka dużego chłopca"). 



Na koniec ta sama kartka z moim futrzastym asystentem
Kolejna kartka z okazji narodzin malucha. Mojemu naczelnikowi urodził się czwarty syn. Kupiliśmy misia (takiego specjalnie szytego z wyhaftowanym imieniem chłopczyka), pieluchy i do tego zrobiłam kartkę.

Na koniec kartka rocznicowa, którą zrobiłam na pierwszą rocznicę ślubu - czyli papierową rocznicę. Kartka dla mojego kuzyna i jego superowej żoneczki (bardzo ich lubię). Wprowadzili się ostatnio do nowego M i  zrobiłam im niespodziankę. Od cioci wzięłam ich nowy adres (bo jeszcze nie byłam na parapetówie) i karteczkę wysłałam pocztą. Było zaskoczenie :) Podobną kartkę już kiedyś robiłam, ale mi się spodobała i postanowiłam znowu wykorzystać motyw.
Na dziś tyle - życzę wszystkim dobrej nocy. Następny post będzie o kartkach urodzinowych - w czerwcu urodzaj mam na takie.
CZYTAJ DALEJ

Popularne posty

TOP