No to przepadłam. Mania mnie straszna ogarnęła. Koraliki, koraliki, koraliki... Na zjeździe na którym byłam w pierwszy weekend lipca załapałam bakcyla bransoletkowego - bransoletki koralikowe robione na kordonku. Na zjeździe nauczyłam się podstaw i zaczęłam bransoletkę, którą pokazuję poniżej. W domu skończyłam i obecnie jestem dumną posiadaczką takowej. No i się zaczęło - szukam nowych wzorów, kombinuję z kolorami koralików i kordonków... Oj szybko się nie wyleczę.
To jeszcze nie koniec. W ubiegły piątek były u mnie koleżanki z forum i pokazały mi inny rodzaj splotu. Ten robi się szybciej niż ten zjazdowy. No i zaczęło się dalsze kombinowanie. Przez weekend zrobiłam trzy bransoletki. Z czego dwie już poszły w świat (srebrna i czarno-czerwona). Wczoraj skończyłam następną i zrobiłam pół kolejnej (jeszcze nie mam fotek). Oj zapowiada się dłuższe chorowanie. :-D Muszę zaznaczyć, że przed zjazdem szydełko miałam ostatnio w rękach jak byłam w podstawówce - jakieś wykończenie do haftowanej serwetki robiłam i to był jedyny raz.
Na zdjęciach bransoletki jeszcze nie mają wykończeń - bo tych w domu nie posiadałam, ale w poniedziałek mimo deszczu i burzy poleciałam do sklepu i zakupiłam. Na kilka jeszcze wystarczy, ale jak tak będę dalej szalała to szybko mi wyjdą. :)
Na koniec jeszcze coś co właściwie biżuterią nie jest. Do paczuszki na wymianę zjazdową przygotowałam zakładkę do książki i breloczek do komórki. Jako, że wszystkie baby ze zjazdu są z forum rękodzielniczego, więc nożyczki oraz kubek z pędzlami i kredkami samoistnie narzuciły się jako dodatek do tych koralikowych drobiazgów.
Na dziś tyle. Pozdrawiam :-*
Brak komentarzy
Prześlij komentarz