W tym roku królowały u mnie prezenty ręcznie robione. Poza tymi, które ja wręczałam były jeszcze takie, które robiłam na zamówienie. Na początek te drugie.
Ciocia zamówiła u mnie komplet biżuterii dla swojej synowej - Karoliny. Powstał taki komplecik.
Do tego dorobiłam jeszcze pudełko - pierwotnie to było pudełko z czekoladkami.
Ta sama Ciocia zamówiła u mnie jeszcze drugi komplet dla swojej koleżanki. Niestety zdjęcia wyszły mi dosyć kiepskie czego wcześniej nie zauważyłam, no i do pokazania nadaje się tylko to jedno. Komplet był z szarych koralików połączonych z większymi w odcieniu stalowo niebieskim.
Zamówień ciąg dalszy. Jak mój kierownik zobaczył pierwszy z kompletów to poprosił o podobny dla swojej lubej. Biżuteria jest bardzo prosta do zrobienia a wygląda efektownie.
No i teraz już przejdę do prezentów wigilijnych. Pierwszy komplet, który zrobiłam był dla dziewczyny mojego kuzyna - Jadzi.
Do tego zrobiłam jeszcze opakowanie, które pierwotnie było pudełkiem z kremem.
Jak już zaczęłam pokazywać w kolejności powstawania to pociągnę dalej tak samo. Jako drugi powstał komplet dla mojej chrzestnej. Ciocia lubi połączenie kolorów różu z szarym. Najpierw chciałam zrobić podobny komplet jak ten powyższy, ale szare perełki są trochę większe jak w poprzednim komplecie i biżuteria wychodziła masywna, zupełnie mi się nie podobał efekt. Sprułam i poszukałam inspiracji w necie. Aha musicie mi uwierzyć na słowo, że komplet jest szaro różowy, bo zdjęcia wyszły paskudnie.
Do tego kompletu też zrobiłam pudełko. Z drugiej strony pudełka na takim samym tle był srebrny napis "Wesołych Świąt". Pudełko wcześniej było opakowaniem świeczki.
Na tym zdjęciu kolory biżuterii są bardziej zbliżone do oryginału.
Później wzięłam na tapetę biżuterię dla mojej siostry. Jak wiadomo Agata lubi fiolety, więc z kolorystyką nie było problemu. Z wzorem też nie było problemu bo wiedziałam, że podoba jej się moja bransoletka robiona turkiem, z nieregularnych koralików. Dla Agaty powstała taka biżuteria.
No to jesteśmy w połowie drogi. Kolejna biżuteria powstała dla żony kuzyna - Izy. Wiem, że lubi różowy kolor no i zastanawiałam się co dalej... Powstał różowy komplet podobny do tych czarnych z początku wpisu.
Później powstała biżuteria dla Cioci Anielki. Kolory złoto z brązem. Wzór to również splot turecki, ale większą perełkę dodawałam tylko co trzeci rządek.
Tu też powstało pudełko, które wcześniej było opakowaniem portmonetki. Przekonałam się przy pakowaniu prezentów w tym roku, że warto zostawiać różne rzeczy (czytaj pudełka), które standardowo się wyrzuca.
Dla moje mamy powstał dwie rzeczy. Złota bransoletka, bo taką chciała i zielony komplet, bo to mamy ulubiony kolor.
Zaraz mówię, że zdjęcia zielonego kompletu będą później!! Cała historia jest z tym kompletem. Najpierw zrobiłam bransoletkę, bo przeczuwałam, że całego do świąt mogę nie zdążyć zrobić (biżuteria dla mamy była tylko dodatkiem do czegoś większego). Zaczęłam robić naszyjnik. Dzień przed wigilią zabrałam się za pakowanie prezentów. Wszystko jest poza zieloną bransoletką dla mamy. Nie znalazłam. Powiedziałam w wigilie mamie, że dostanie jeszcze jedną jak znajdę. Przez święta dokończyłam naszyjnik, a bransoletki jak nie było tak nie ma. Po świętach zrobiłam generalne porządki w moim warsztacie - nie znalazłam. Jedyny pomysł jaki mi przychodzi do głowy to taki, że musiała ona leżeć gdzieś na brzegu biurka, mój wszędobylski kot wlazł na biurka i zrzucił do kosza ze śmieciami, który stoi pod biurkiem. Nie zauważyłam i poszło ze śmieciami do pieca. Innej opcji nie ma. Zrobiłam już drugą i jak będę w niedzielę u mamy to zrobię zdjęcia całego kompletu.
Na koniec bransoletka, którą zrobiłam dla starszej chrześniaczki mojego małżonka. W zupełnie innym stylu jak cała powyższa biżuteria, ale myślę, że do nastolatki pasuje.
No i na tym zakończę opowieść o świątecznych prezentach. Jeszcze mam do opisania kilka grudniowych wytworków i będę mogła przejść do nowego roku. :)
Wrzucę jeszcze coś co powstało podczas spotkania z koleżankami z pracy. Umówiłyśmy się z dziewczynami na "warsztaty". To znaczy zaprosiłam je do siebie a przy okazji powstały wieńce świąteczne - dekoracja na drzwi. Miałyśmy przy tym świetną zabawę.
Wieniec Judytki
Wieniec Oli
i mój
Wieńce powstały z książki pod tytułem "Poradnik majstra budowlanego". Dwie trzecie książki jeszcze mam to może za rok popełnię inne wieńce. Kurs powstawania takiej ozdoby znalazłam na necie, spodobało się dziewczynom i mnie też więc sobie takie zrobiłyśmy. Mój zabrałam do pracy i zawisł na drzwiach sekretariatu.
Oj długaśne mi ostatnio wychodzą te wpisy. Obiecuję, że następny będzie krótszy. :)
Brak komentarzy
Prześlij komentarz