czwartek, 19 listopada 2015

196. biżuteria

Dziś trochę błyskotek, które powstawały w wakacje i po nich. Niektóre z biżutów zrobiłam dla małych dam, a inne dla tych większych. Na początek bransoletka gąsieniczka, którą początkowo zrobiłam dla siebie, finalnie jednak podarowałam ją gospodyni u której mieszkaliśmy na urlopie. Muszę sobie podobną zrobić, bo bardzo mi się podobała.



 Następna bransoletka powstała, bo koleżance na urodziny sprezentowałam jedną z moich bransoletek i jej córka też bardzo jakąś chciała. Przyznać muszę, że dłuuugo się do niej zabierałam, ale jak już zaczęłam to poleciało migiem.

 Dla tej samej dziewczynki zrobiłam następny komplet. Wiem, że Ola lubi fioletowy kolor




 Następny komplecik dostała Zosia (prawie 3 lata). Ten tęczowy kordonek świetnie się nadaje na robienie biżutków dla dziewczynek.

Kolejny komplecik dostała Alusia (półtorej roczku). Ten komplet jest również z cieniowanego kordonka, tym razem gama kolorów to od czerwonego do białego.

Teraz sama bransoletka również dostała ją la. Użyłam błękitnych i różowych koralików, jednak kolory są tak delikatne, że efekt mnie nie do końca zadawalał. Na zdjęciu widać różnicę między kolorami, ale w rzeczywistości się to bardziej zaciera.
Na koniec biżuteria, która powstała z myślą o bardzo konkretnej osobie, której nigdy nie poznałam osobiście. Czytuję jej bloga i znamy się troszeczkę z korespondencji jaką wymieniamy między sobą. Początkowo miałam w planach zrobienie samej zakładki, bo od tego wziął się pomysł. Choć właściwie zaczęło się od tego, że w jednym ze sklepów wypatrzyłam zawieszkę  kałamarzem i piórem. Zaraz pomyślałam o Małgosi z Toskańskich zapisków spełnionych marzeń. Małgosia jest Polką mieszkającą w Toskanii i tam realizuje się twórczo na różne piękne sposoby. Kilka lat temu odkryła kaligrafię i pokochała ją miłością wielką. Stąd też mój pomysł na zakładkę.


Jak już miałam zakładkę to pomyślałam, że może by jednak coś jeszcze dorobić. Następną na tapetę wzięłam bransoletkę. Fajnie szło i wyszło coś takiego. Dodam do zapięcia fasetowaną kuleczkę i doszłam do wniosku, że teraz jest ok.
Miałam jeszcze trochę nawleczonych koralików - no to może jeszcze naszyjnik? Jednak na pełny naszyjnik  było ich za mało, a więcej koralików z tego koloru już nie miałam. Trochę pokombinowałam i wymyśliłam, że dołożę łańcuszek i wisior. Ok tylko co do wisiora - skoro zaczęło się od kaligrafii to postanowiłam nie zmieniać kierunku. Zaczęłam szukać motywu kaligraficznego, którym mogłabym podkleić kaboszon do wisiorka. Przejrzałam mnóstwo stron z kaligrafią aż w końcu wpadła a pomysł, żeby do biżuterii dla Małgosi wykorzystać Jej własną pracę. Tak też zrobiłam i naszyjnik nabrał właściwego charakteru. Chyba nigdy wcześniej nie zdarzyło mi się robić aż tak spersonalizowanej biżuterii.
Nieskromnie powiem, że podoba mi się to co stworzyłam. W momencie jak zaczynałam robić tą biżuterię nie wiedziałam jeszcze jaki będzie efekt końcowy. :-)
Całość miała dotrzeć do Małgosi na Jej okrągłe urodziny, niestety atak woreczka żółciowego dosyć skutecznie unieruchomił mnie na jakiś czas i niespodzianka dotarła trochę później. Jednak reakcja Małgosi na niespodziankę - bezcenna! A możecie ją zobaczyć tutaj - Toskańskie zapiski spełnionych marzeń.
Do wszystkiego dołączyłam jeszcze kartkę z życzeniami.

Na dziś tyle - pozdrawiam i uciekam :-*


Brak komentarzy

Prześlij komentarz

Popularne posty

TOP