Żeby zachować chronologię powstawania prac, to zanim będą dwa słowa o kaligrafii, muszę Wam pokazać dwa zegary które powstały. W pracy w sekretariacie nie mieliśmy ściennego zegara, a w pokoju obok zegar popełnił samobójstwo i spadł ze ściany. Wspólnie z kierownikiem zaczęliśmy wymyślać jaki zegar byłby fajny. Oczywiście miałam w domu mechanizm i cyferki - trzeba było tylko wymyślić do tego tarcze. Bartek zaoferował, że może dostarczyć płyty, które już do niczego się mu nie przydadzą. No i w ten oto sposób powstały dwa zegary, które wyglądają tak:
CZERWONY KAPTUREK
oraz PRZEBOJE ŚWIATA
Tyle na dziś. Obiecuję, że o kaligrafii będzie tak jak obiecałam. Fotki już mam opracowane - jeszcze tylko słów kilka :-)
Czerwony jest cudny, a poza tym bardzo fajny pomysł ;)
OdpowiedzUsuńAniu pomysł rewelka!!!
OdpowiedzUsuńEkstra pomysł z wykorzystaniem płyt! Aż mi normalnie przyszła ochota zmajstrować coś podobnego, ale jak na razie wszystkie winyle w domu nadają się jeszcze do użytku ;)
OdpowiedzUsuńja robiłam na nieswoich - kolega miał podwójne
OdpowiedzUsuń